Do tej pory słyszałam tę nazwę, ale dawno i jakoś nigdy mnie
nie zainteresowała. Bliny... Okazuje się, że są to rosyjskie
placuszki podawane matkom po porodzie u naszych wschodnich sąsiadów. Dawano je
także biednym, pielgrzymom, ale także podawano na stypach.
Podawane zarówno na słodko, jak i z kawałkami łososia,
kawiorem, wędzonym jesiotrem, czy jajkiem. Ja spróbowałam na słodko z dżemem
morelowym.
Składniki:
- 50 dag mąki pszennej
- 2 szklanki śmietany
- 4 jaja
- sól
- cukier
- 3 łyżki tłuszczu do smażenia
Sposób przygotowania:
Śmietanę ubijam z żółtkami, wsypuję mąkę, cukier, sól i
dokładnie mieszam robotem. Dodaję pianę ubitą z białek, ostrożnie mieszam
i smażę bliny na rozgrzanym tłuszczu, ale nie za wielkim ogniu, bo przypalają
się szybko. Podaję na słodko- posypane cukrem.
W smaku są dość kwaśne, bo jednak na śmietanie... Jednak
dżem radzi sobie z moim wybrednym podniebieniem.
No cóż nie uważam ich za coś niesamowitego, przynajmniej z
tego przepisu...Wypróbuję na pewno inne przepisy bo uwielbiam racuchy
pod każdą postacią:)
Muszę posmakować przysmaki naszych sąsiadów ;)
OdpowiedzUsuńNie jadłam takich placuszków. Coś czuję, że by mi posmakowały... :)
OdpowiedzUsuń