Zrobiłam dziś danie wegańskie, w zasadzie to myślałam, że to witariańskie, bo surowe- ale potem spojrzałam w tabelkę że witarianie nie jedzą pestek... Dziwne w sumie, bo filmik (odc. który oglądałam jednoznacznie pokazywał, że jedzą, ale wszystko surowe...
Zdarzają się także i tacy co jedzą mięso na surowo, a wiele stron podaje, że pestki i nasiona są w ich diecie. Zatem problematyka samego nazewnictwa jak widać, nadal istnieje (lub błąd ludzki).
Tak czy inaczej- PYCHA i niebo w gębie.
Składniki:
spód:
- 150g słonecznika
- 2 łyżki siemienia lnianego suchego
- szklanka płatków migdałowych
- paczka rodzynek
wierzch:
- 3 jabłka
- 1 pomarańcza
- pół cytryny
- cynamon- szczypta
- wanilia - szczypta
Wykonanie:
Namoczyć płatki migdałów i rodzynki. Następnie składniki na spód zblendować. Nie dawajcie do maszynki na mięso- bo można ją uszkodzić. Masę wyłożyć na spód tortownicy, albo bardzo małej foremki. U mnie wyszło bardzo cienkie z tych składników, dlatego można składniki podwoić. Włożyłam na godzinę do lodówki.
Jabłka obrałam, pokroiłam w kostkę i jedno starłam na wiórki (można dać 5 jabłek, by był wyższy. Pomarańczę i pół cytryny wycisnęłam i polalam jabłka. Po godzinie odlałam sok i lekko odcisnęłam. Dodałam szczyptę wanilii i cynamonu. Wyłożyłam na spód, który stężał.
Wstawiłam do lodówki na jakiś czas. Ale już połowy nie ma... więc idzie jak burza...:)
A na koniec taka moja własna uwaga...
Witarianizm popularny jest w Ameryce, być może w związku z zaostrzeniem przepisów dotyczących spożywanej żywności. Mam wrażenie, że ten kraj już tak poszedł w kierunku korporacji i nastawienia na zysk, że zwykli ludzie nie mają żadnych praw co do poprawy jakości żywienia. Może przesadzam:) Ale skoro zamykają ludzi, prowadzących sklepy z surową żywnością. Albo 13 stanów zakazuje picia mleka surowego prosto od krowy, to chyba jest coś nie tak z tym krajem. Możecie poczytać o tym tu. No dobrze, ktoś powie a choroby dozwierzęce, listeria i inne... Na pewno, ale gdyby badali mleko i nie karmili krów wyłącznie paszą modyfikowaną, czy GMO, to mogliby pić. W Polsce pojawiły się wręcz automaty rozprowadzające surowe prosto od krowy mleko... I choć ja, biorę od kobiety ze wsi.. to uważam, że byłoby świetnie, gdyby jeśli już pić mleko- to prawdziwe a nie biały płyn UHT, w którym podobno już nic nie ma ze składników.
I dlatego ludzie w USA poszukują zdrowych diet. My jeszcze nie musimy, jednak przywleczone do Europy złe nawyki żywieniowe, fast -foody powodują coraz większe tycie wśród dzieci i młodzieży oraz osób doroslych. Może ktoś ma inne zdanie... Chętnie poczytam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz